Dwa dni temu miałyście okazję czytać post na temat moich pielęgnacyjnych ulubieńców miesiąca sierpnia (klik), dziś natomiast pokażę Wam po co sięgałam najczęściej robiąc rano makijaż. Brak tutaj nowości, wszystko to odgrzewane kotlety (ostatnio u którejś z Was przeczytałam to określenie i ubawiłam się ogromnie, pozwalam sobie je "pożyczyć"). Ale cóż poradzę - lubię je!
Po pierwsze zaznaczyć muszę, że wreszcie pozwolić mogę sobie na bardziej wyszukany makijaż oka niż tylko tusz. W czasie upałów niestety nic się na moich powiekach nie trzymało. Nawet cienie w kremie Maybelline i L'Oreala nie dawały rady, i to na bazie UD. Taki już urok moich przetłuszczających się powiek. Teraz za to sięgam po nie bardzo chętnie i uwielbiam wszystkie posiadane kolory. Co więcej kuszą mnie następne, zwłaszcza te lorealowe. Tutaj na zdjęciu zobaczyć możecie 016 Coconut Shake (idealny pod łuk brwiowy, ale i na cała powiekę w celu wyrównania jej kolorytu), 004 Forever Pink (na ruchomą powiekę) od L'Oreala oraz On and on Bronze i Permanent Taupe od Maybelline. Wszystkie uwielbiam i chcę więcej!
Drugim ulubieńem jest maskara L'Oreal Volume Million Lashes, którą dostałam od Ani - dziękuję pięknie! Dopiero teraz się do niej dobrałam ;) Przypomniałaś mi, że jest to maskara, która mnie nie zawodzi, bo nie rozmazuje się po całym dniu, a niestety dość wielu maskarom w moim przypadku się to zdarza. Ostatnio błądziłam w tym zakresie.
Naszło mnie w sierpniu na kreski - robię codziennie. Jak już mnie naszło na kreski, naszło mnie też na ogólnie zachwalany liner w żelu od Maybelline. Głupio mi było jednak kupować kolejny kosmetyk, kiedy zużyty dopiero do połowy Blacktrack MAC'a stoi sobie jeszcze na półce. Zabrałam się za niego i przypomniałam jaki jest fajny. Zwłaszcza w połączeniu z pędzelkiem MAC'a 263.
Ostatnim ulubieńcem jest puder Lily Lolo Flawless Silk, o którym wspominałam już w ulubieńcach nieraz. Nie wiem co robi i jak to robi, ale buzia o jego użyciu jest jakaś taka ładniejsza. I już.
Co Wy uwielbiałyście w sierpniu?
Piękne te cienie w kremie.
OdpowiedzUsuńTen różowy bym przygarnęła :)
ciekawe jestem tych cieni z L'oreal ;)
OdpowiedzUsuńPuder lily lolo- ja bardzo go chcieć!
OdpowiedzUsuńcienie w kremie maybelline bardzo lubię, juz u siebie o nich pisalam. chcialabym dopaść podklad lily lolo i tą mascare... niestety poki co musze sie ograniczać :/
OdpowiedzUsuńForever pink muszę kupić:D poczekam na jakąś promocję pewnie, ale jak nie lubię różu na powiekach, tak ten kolor jest prześliczny:)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ten cień Maybelline Permanent Taupe :)
OdpowiedzUsuńMi też <3 niech tylko zrobią promocję w Rossmanne -40% to biorę od razu :D
UsuńCienie w kremie Maybelline mam kolorek gold pink są świetne ;)
OdpowiedzUsuńmoim ulubieńcem od wielu lat jest ten tusz tylko wersja niewodoodporna:)
OdpowiedzUsuńtrzeba kiedys zainwestowac w kilka kosmetykow mineralnych, dla dobra mojej cery :)
OdpowiedzUsuńja te cienie musze no muuusze:P
OdpowiedzUsuńa tusz mialam i u mnie sie nie sprawdzil
Ja namiętnie używałam kredkę złotą z Guerline. Tak jak Ty miałaś fazę na kreski tak jak na rozświetlenie i niemal każdego dnia nie tylko w sierpniu ale od wiosny nanosiłam kredkę na dolną powiekę:)
OdpowiedzUsuń:*
Chcę ten puder Lily Lolo :D
OdpowiedzUsuńPrześliczne cienie, bardzo mi 'wpadły w oko' :)
OdpowiedzUsuńciekawi mnie tusz
OdpowiedzUsuńzainteresował mnie ten puder lily lolo :)
OdpowiedzUsuńTe cienie są ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńja się muszę skusić w końcu na jakiś cień w kremie ;P
OdpowiedzUsuńJa żałuję, że w Polsce cienie Color Tatoo są w tak ubogiej gamie kolorystycznej :(
OdpowiedzUsuńCienie Loreal uwielbiam , ale te z Maybelline spływają mi z oczu. A szkoda bo taupe jest taki mój :]
OdpowiedzUsuńładne te różowe cienie :D aż mam ochotę się nimi pomalować ;p
OdpowiedzUsuńColor Tatoo uwielbiam !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. będę często go odwiedzała.. Obserwujemy? http://urodapodlupa.blogspot.com Zapraszam pozdrawiam cieplutkoo :*** Obserwacja za obserwacje Ja już ;)
OdpowiedzUsuń