Mam dziś dla Was szybką recenzję słynnych balsamów EOS w kształcie jajka. Czy faktycznie są warte grzechu i nie można się bez nich obejść? A może są kolejnym świetnym chwytem marketingowym koncernów kosmetycznych i po prostu zwyczajnym, aczkolwiek modnym gadżetem?
O PRODUKCIE
Balsam zapewnia on długotrwałe nawilżanie oraz widoczne wygładzenie.
Bogaty w masło shea, olejek jojoba oraz witaminę E. Pozbawiony glutenu,
parabenów, ftalenów oraz wazeliny. Balsam do ust EOS jest w 95%
organiczny, w 100% naturalny.
Dostępny w kilku wariantach:
Dostępny w kilku wariantach:
- Sweet Mint
- Lemon Drop SPF15
- Summer Fruit
- Honeysuckle Honeydew
- Strawberry Sorbet
- Medicated Tangerine
- Pomegranate Raspberry
SKŁAD
Active Ingredients Homosalate 8.0%, Avobenzone 3.0%, Octocrylene 2.75%.
Inactive Ingredients
Beeswax/Cera Alba (Cire D'abeille), Olea
Europaea (Olive) Fruit Oil, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Simmondsia
Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Natural Flavor (Aroma), Citrus Limon
(Lemon) Peel Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Stevia Rebaudiana
Leaf/Stem Extract, Tocopherol, Limonene*, Linalool*.
DZIAŁANIE
Niestety balsamy nie powaliły mnie na kolana. Lubię je za ich ciekawe opakowania, jednak działanie nie jest spektakularne. Owszem, poradzą sobie z codzienna pielęgnacją ust mało wymagających. Będą jednak miały już problem z ustami spękanymi i mocno spierzchniętymi. Zdecydowanie bardziej odżywcze działanie ma Lip Butter Nivea (klik), a już zdecydowanie najlepszy pod względem właściwości leczniczych jest Blistex (klik). EOS, ze względu na jego lekkość i nietłustą konsystencję, bardzo lubię nakładać na usta tuż przed nałożeniem pomadki.
OPAKOWANIE
Tak naprawdę skusiłam się na niego tylko i wyłącznie ze względu na opakowanie i nietypowy kształt samego balsamu (jak widać owczym pędem kupiłam aż dwa opakowania). Jajeczko wygląda bardzo ciekawie i jakoś dużo łatwiej jest mi je odnaleźć w otchłaniach moich, wyładowanych wszystkim co tylko możliwe, torebkach. Opakowanie z zewnątrz sprawia wrażenie jakby gumowego (trochę jak róże Nars), a po odkręceniu ukazuje nam się kulkowaty kształt.
Ostrzeżenie: Uwaga na koty! Uwielbiają się nim bawić, a przynajmniej mój Zyziak tak ma. Wielokrotnie wyciągałam juz balsam z zakamarków mieszkania.
KONSYSTENCJA I ZAPACH
Balsam ma dość zwartą konsystencję, dzięki czemu przy mocniejszym nacisku nic się z nim nie dzieje. Jednak nakłada się go na usta bardzo łatwo i przyjemnie. Zapach każdego z rodzajów (mam Summer Fruit oraz Honeysucke Honeydew) jest odrobinę inny, jednak jak dla mnie nie są to diametralne różnice. Nie jestem jednak ich wielką fanką - wydają mi się być odrobinę chemiczne i nienaturalne. Jeśli miałabym wybierać, wolę zielonego Honeysuckle.
DOSTĘPNOŚĆ
Allegro, eBay, sklepy internetowe (np. lipsmacker.pl)
POJEMNOŚĆ
7g
CENA
3,29USD, na Allegro możemy go kupić za 14-25PLN w zależności od sprzedawcy
POSUMOWUJĄC
Jak dla mnie EOS jest po prostu kosmetykiem-gadżetem. Niestety jego właściwości pielęgnacyjne ustępują wielu tańszym produktom tego typu. Mimo wszystko go lubię (i mój kot również!) za ciekawy kształt, no i używam, bo świetnie nadaje się do nałożenia pod pomadkę. Ale ponownie z pewnościa EOS'a już nie kupię. W tej kategorii znalazłam już swoich ulubieńców ;)
Nie kuszą mnie, póki co.
OdpowiedzUsuńSmarowidełek do ust u mnie pod dostatkiem :)
zwłaszcza, że sa skuteczniejsze i tańsze :)
Usuńkiedyś to nawet miałam na nie chęć ale mi przeszło :D
OdpowiedzUsuńmnie nie zdążyło bo w owczym pędzie kupiłam :P
UsuńPodobają mi się i chętnie je poznam, przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńmało wymagające usta będą zadowolone :)
UsuńO tak, moja kocurka też by go polubiła :D Całkiem fajny gadżet ;)
OdpowiedzUsuńbyłaby wniebowzięta :D
Usuńoj mam sporo takich zwyklaczków, jakoś do mnie nie przemawiają te jajka ;)
OdpowiedzUsuńczyli czekasz na wielkanocne ;)
Usuńmimo wszystko chciałabym je przetestować :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, obserwujemy? :)
w takim razie udanego testowania :)
UsuńI tak kuszą :D :)
OdpowiedzUsuńdla mnie ta inna forma była bardzo pociągająca ;)
UsuńJa polubiłam bardzo masełka z nivei i na razie nie zamienie :)
OdpowiedzUsuńu mnie również masełka sa na topie :)
UsuńZawsze mnie kusiły, jako że są właśnie ładne czy raczej ciekawe. Szkoda, że jakość nie powala. Chociaż znając siebie i tak kiedyś się na niego skuszę... ;)
OdpowiedzUsuńwłasnie dziwi mnie ta średnia skuteczność bo skład, na moje amatorskie oko, jest całkiem przyjemny
UsuńNie żałuję że się nie skusiłam podczas ostatnich zakupów :)
OdpowiedzUsuńi dobrze ;)
UsuńŁadnie wyglądają ale nie kusi mnie kupno;)
OdpowiedzUsuńsłusznie ;)
UsuńTeż chciałam go kupić, ale po przeczytaniu tego, chyba jednak tego nie zrobię. :)
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA MOJEGO BLOGA: http://faith-makes-miracles.blogspot.com/
ZACHĘCAM RÓWNIEŻ DO JEGO ZAOBSERWOWANIA. :)
wiele nie stracisz ;)
Usuńnie wiem co się wszystkim podoba w tych jajkach ;p
OdpowiedzUsuńchyba jajowatość właśnie ;D
UsuńMiałam mandarynkowy a teraz w szufladzie czekają owoce leśne :). Lubię te balsamy ze względu na wyraziste, "pyszne" smaki i zapachy i optymistycznie wyglądające opakowanka :).
OdpowiedzUsuńz tym optymizmem się zgadzam! a jak Twój kot - też je lubi? ;)
UsuńKiedyś chciałam to sobie zakupić... ale właśnie poczytalam recenzje o tym i w zasadzie mało która była pozytywna. Produkt jest, bo jest. Są lepsze. Wieć to 15 zł przeznaczyłam na inny kosmetyk ;D
OdpowiedzUsuńsłusznie! :)
UsuńNa pewno znaleźć je łatwiej w torebce :) Nie kuszą mnie te balsamy, bo mam kilka smarowideł do ust, które muszę zużyć :)
OdpowiedzUsuńja już teraz też - tylko zużywanie!
UsuńMyślałam że to kolejny gadżet w stylu jajecZka oriflame..a tu nie..
OdpowiedzUsuńNa pewno się na EOS nie skusze-fajne opakowanie to za mało.
to prawda - za mało! ja się pocieszam, że jeszcze kot się cieszy :)
UsuńOpakowania rzeczywiście mają kuszące, ale na zimę potrzebuję zdecydowanie czegoś bardziej odżywczego jak carmex:)
OdpowiedzUsuńna zimę i spękane usta eos to za mało
UsuńWygląda ciekawie, jednak co nam po samym wyglądzie... ;)
OdpowiedzUsuńniestety niewiele :)
Usuńkuszą samym wyglądem ale nie wiem czy je kiedyś kupię.
OdpowiedzUsuńdla samego zaspokojenia ciekawości i mało wybrednych ust można ;)
UsuńCiekawie wyglądają:-))) Może kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuńciekawy i nietypowy wygląd to zdecydowanie ich najważniejsza zaleta :)
UsuńHmmm ... ciekawie wyglądają, mój brzdąc by się z nimi zaprzyjaźnił od razu :D
OdpowiedzUsuńoj, na pewno! :D
UsuńMam spore zapasy dobroci do ust, dlatego na kolejne wolę nawet nie patrzeć żeby mnie nie uwiodły:)
OdpowiedzUsuńteż tak mam, jak oglądam to moje chęci strasznie rosną ;)
UsuńMuszę się w 100% z Tobą zgodzić. Miałam wersję tropikalną i główną zaletą balsamu był wygląd i zapach. Nawilżenie było dosyć słabe.
OdpowiedzUsuńniestety, a po składzie spodziewałam się rewelacji!
Usuńod jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym jajeczkiem i chyba w końcu się zdecyduje :)
OdpowiedzUsuńciekawam którą wersję wybierzesz :)
UsuńNie miałam co prawda, ale mnie także przypomina bardziej gadżet niż godny uwagi kosmnetyk
OdpowiedzUsuńgadżeciarski kosmetyk ;)
UsuńKształt jest bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńprawda to ;)
Usuńpodzielam Twoje zdanie, miałam raz i nie powtórzyłam zakupu.
OdpowiedzUsuń