Biedronkowy Bell naustnie

W zeszłym tygodniu pokazywałam Wam moje biedronowe łupy (klik), wśród których znalazł się również błyszczyk Bell z serii Air Flow Colour Boom. Tego kolorystycznego bumu zbytnio nie doświaczyłam, bo wybrałam bardzo delikatny kolor, ale ładnie wygląda na ustach i przyjemnie mi się go nosi.

Konsystencja błyszczyka jest lekka, nie klei sie i nie obciąża ust. Do tego włochaty aplikator jest bardzo wygodny - ścięty po skosie umożliwia precyzyjną aplikację, choć akurat mój delikatny odcień sporo wybacza ;)

Kolor (nr 13) to delikatny, chłodny róż z zatopionymi wewnątrz delikatnymi złotymi drobinkami. Lubię takie połączenia zimnego koloru z ciepłymi "dodatkami" - sprawiają, że kolor nie jest ani zbyt ciepły, ani zbyt zimny. Dodatkowo drobinki są bardzo drobne i w ogóle nie czuć ich na ustach. 

Kanciaste i zgrabne opakowanie jest przyjemne dla oka, nie znajdziemy jednak na nim nigdzie informacji na temat ilości produkt. Na wizażu przeczytałam, że pojemność tubki to 5ml, czyli błyszczykowy standard.

Błyszczyk dostępny jest w 4 odcieniach, nie wiem jednak jak mają się one do tych dostępnych na stronie sklepu internetowego firmy. Tamte oznaczone są numerami 01, 02 i 03, a mój, kupiony w Biedronce, to nr 13. Czy błyszczyki dostępne w Biedronce to jakaś specjalna seria, dostępna tylko tam? Wiadomo Wam coś na ten temat? Nie wspomniałam jeszcze o jego zawrotnej cenie - kosztował mnie 5,99PLN. Myślę, że za tą cenę warto spróbować!